sobota, 12 grudnia 2009

co za dzien...

no i stalo sie, mi hermana- lesbiana czyli siostra noszk nas opuscila... w domu pusto, jestesmy tylko we trojke- polly ja i juan...czyli los peores/malos de luis montoto... nasza trojka to najwieksi balaganiarze swiata... chaos panujacy w domu jest nie do opisania- dzis uwiecznilismy nasz burdel na fotkach ktore polly ma wrzucic na swojego bloga(bo na fejsa nie mozemy.... boimy sie co na to valentina powie)... w kuchni nie ma swiatla, bo 2 tyg temu przepalila sie zarowka i nie bylo czasu wymienic... i cos dziwnie pachnie... w salonie na stole stoi puszka napoju pomaranczowego sprzed 3 dni... pod lozkiem juana pewnie zalegly sie zwierzatka... szafa polly to wielka mieszanina ciuchow, a w moim pokoju srodek podlogi zdobia ubrania z paczki ktora dostalam kilka dni temu... ALE!!!jtro po poludniu robimy generalne porzadki!!!!
a poza tym ze balaganimy i za noniem tesknimy to delektujemy sie pogoda...
znow zrobilo sie cieplej- w nocy co prawda trzeba narzucic jakas kurteczke, ale w dzien jest dwadziesciapare stopni i swieci sloneczko!
przez ostatnich kilka dni goscilismy u nas Nine- szalona wloszke z tarify, sprzedajaca na ulicy bizuterie wlasnej roboty... wczoraj zrobilysmy sobie z nina cudowny spacerek do triany, czyli dzielnicy "po drugiej stronie rzeki" najpierw roznosilysmy moje cv w eleganckich restauracjach (a co!)potem zakupilysmy botellony czyli litrowe butelki z piwem i udalysmy sie na sieste nad rzeke...cudoooownie: zielona trawka, piwko, palmy, rzeka, sloneczko (nie ma to jak w grudniu biegac boso i rozebrana do stanika bo tak grzeje), i spacerujace niemal przy naszych glowach kaczki- istna sielanka... ech... to naprawde juz grudzien???hehehe dokoracje swiateczne sa dla mnie totalna abstrakcja (swiatelka choinkowe na palmach i neony w ksztalcie platkow sniegu w miescie ktore nie wie co to snieg!!!ha!), dla mnie czas zatrzymal sie na wrzesniu...
a nasz cudowny chilloutowy dzien zakonczyl sie wspaniala wspolna kolacja: risotto z kabaczkiem i pieczarkami i winko... a nastepnie wyjsciem na miasto (poniewaz byl to ostatni wieczor niny w sewilli a mnie od dwoch 2 roznosila energia z powodu braku rozrywek)... no coz... impreza byla piekna, skonczyla sie o 7.30... a teraz boli mnie glowa!!!hehehe kocham hiszpanie:)
PS nonuuu sie wez ino odezwij co????

0 komentarze:

 
design by suckmylolly.com