piątek, 26 marca 2010

Jesli nie wiadomo o co chodzi, to chodzi o URUGWAJ i tym podobne szmery bajery AUSTRALIjskie:)


Marta zapracowanana jest a ja mam znów trochę wolnego więc poopowiadam małe co nieco:)
a bedzie zdecydowanie dla czytelniczek:)szczególnie tych spragnionych wrażeń estetycznych, wzdechowych i muzycznych:)Jawnie jesli komus ich brakuje to zapraszamy w nasze skromne progi bo ja juz jawnie nie daje rady:) i sie jakiejś dychawicy nabawię albo cuś:)


No a wszystko zaczęło się nie tak dawno temu bo jakieś 10 dni temu:) w moim hostalu:) Przyjechała grupka Urugwajczyków, żeby koncert tango dać w ramach jakiegoś festiwalu:) no i tak im się spodobało, że pobyt im się przedłużył o jakieś 10 dni:) hehehe i średnio codziennie brzdękali w naszym barze i gwarantuję daja radę pod każdym względem!!! dodatkowo poczciwie z nich ludki a nie jakies kasanowy co udają, że śpiewają i sie noniu z nimi skumał:)kum kum:) i chyba jak nam się uda z Sołtą trochę kasy zaoszczędzić to kolejny przystanek URUGWAJ:)Oprócz wrażeń wzrokowych naprawdę chłopaki grali i śpiewali wyśmienicie:)niesamowite było to że za każdym razem prowadzili luźne rozmowy z publicznością i nagle albo wszyscy śpiewali albo tańczyli:)a pokaz "sevillany" - tutejsza odmiana powiedzmy zflamenkowanego Krakowiaka w wykonaniu naszego kucharza mnie powalił:)cudnie było i szkoda, ze już pojechali.....
Jakby było mało całego tego zamieszania z panami opisanymi powyżej mój hostel przeżył inwazję Austalijczyków!!!!!i moje drogie panie usiądźcie albo wesprzyjcie się o coś:) powiem tak Bogowie Adonisi istnieją i się całkiem dobrze mają:)jawnie jak to mówi Sołtys - sunny boys:)katalogowe albo billboardowe wersje surferów, na których można się uczyć lekcji anatomii:)opalone w laczkach z uśmiechem namber 5 ala z reklamy pasty Colgate:)i o dziwoooooo nie idiociiiiii!!!!i przysięgam nie mogłam się przez nich przez 4 dni skupić i dalej nie mogę:)i podbudowali moja samoocenę:)i heeeeeeeej:)

buzka i zmykam do pracy:) bo dzis mam próbę jako kelnerka w pracy u Vale:)heh dodam włoska knajpa:)
nonniuuuuuu

p.s. fot Adonisów niestety ni mam i dobrze bo pewnie karta pamięci nie dźwignęłaby tej estetyki:)

piątek, 19 marca 2010

ZMAGANIA NOSZKA Z TECHNIKĄ:(

halo halo!!!
Chwilowo noszk jest odcięty i chyba jeszcze to potrwa:(i tak se myślę że ciąży na mnie jakaś klątwa techniczna bo jawnie sprzęty odmawiają mi posłuszeństwa. Czyli obecnie cierpię na brak kompa, komórek i mp3 i zawirusowany dysk przenośny:( i niby nic ale przysięgam wszyscy jesteśmy uzależnieni od tych cudów techniki bo jawnie mam ograniczony dostęp do świata:(
zaczęło się dawno temu juz w Taryfie, ale nie będe pisać jak bo wstyd od nieszczęsnego kabelka do laptopa który obecnie jest w stanie spoczynku. Czyli naciąganie kabelka już rady nie daje bo nie chce spalić instalacji elektrycznej w domu.
Dodatkowo za czasów Polly jeszcze:)napadli na nas i wyrwali mi torebkę. Szczęscie w nieszczęsciu cała akcja skończyła sie nie najgorzej - nic nam się nie stało, tylko wzbogaciłam się o kilka gigasiniaków na łapie od szarpana się i traumę przed wracaniem sama do domu:(Przepadły komórki, mp3 i wuchta tamponów. Zafajdany złodziej zdziwił się zapewnie zawartością bo nie były to cudeńka techniki ale szkoda strasznie strasznie i jeszcze raz strasznie polskiej komórki bo moi drodzy od tej pory już nie jestem jej dumnym posiadaczem i nic nie mogę z tym fantem zrobic:( przykro mi jedyny kontakt ze mna tylko przez fejsa albo mejla:(i ewentualnie na nr hiszpański jeśli mi się uda zdobyć ładowarkę:( ławo być nie może.....


Jakby było mało tego wszystkiego to miałam zawirusowany dysk i w ciągu 1 sekundy poszło do kasacji moje życie od 2007 roku:(nie znam antywira u Sołtysa i wystarczył klik i już:(i jawnie to był dramat, histeria i prawie rwanie włosów!!Minęły 2 dni i codziennie bawię się z kabelkiem a nie powinnam przecież bo jak schajcuję chatę to dopiero będzie i odzyskuje plik po pliku:) dzisiejsza operacja kabelkowa zaczyna się po tym poście:)zapraszam:) i przysięgłam sobie że mój przyszły książę z bajki musi być informatykiem albo nawiedzonym komputerowcem bo takie akcje wywołują u mnie mocny stan przedzawałowy!!

a z innych nietechnicznych ciekawostek to grzeje nie z tej ziemii:) Ruta nowa współlokatorka powiedzmy zadziwia mnie:)a jej facet przestraszył mnie!!! bo dużych gabarytów jest!!!skumałam się z Urugwajczykami - grają tango na żywo u mnie w hostelu i dają radę w każdym znaczeniu:)i tak naprawde surrealistyczny tydzień gdyby nie te " przepraszamy usterka techniczna":D

buźka słoneczna:)
noniu

wtorek, 16 marca 2010

CIAO BELLA CIAOOOOO!!!

No i stało się!!!Polly wczoraj pojechała w wielki świat czyli ma 1,5 miesiaca na śmiganie na nartach we Włoszech, tupanie nóżką na weselu Mydła, śmiganie na rowerach, wcinanie mleka w tubce i innych polskich pyszności oraz na stukanie się:) jajcami na Wielkanoc:)i cos mi się zdaje, że impreza pożegnalna godna była:)heehe


a to my u mnie w robocie ostatni raz razem - dream team Tarifa i Sevilla:D
Polly moja ty młodsza zażenowana siostro!!dziękowac za surralistyczne pół roku, chupito na barze, batido ze wszystkiego, sery w lodówce, tuńczyka pod kołdrą, porozrzucane fatałaszki, wypady na tapasy i do banku, gubienie się na mieście, niusy o Marcach - dalej się gubię, który jest kim i gdzie, stale obecną głuchotę, która wiemy już skąd się bierze:)heheheh
buźka od wszystkich i powodzenia i ci vediamo presto gambaretta:)

a do nas tymczasem wprowadza sie Ruta strajt from Litwa:)i zobczym jak to się wszystko dalej potoczy:)

buxka ze słonecznej
noniu

piątek, 12 marca 2010

TYLE SŁOŃCA W CAŁYM MIEŚCIE.....


no jednak sie wypogodziło:)bo wszyscy juz mieli dość tego deszczu - ani wyjść ani prania nie da sie zrobic bo wszystko wali wali i wali stechlizną;( i nikt z nas nie prezentuje sie godnie, że tak powiem z mokrą czupryną!!! no ale koniec!!! od dwóch dni świeci i świeci i jest cudnie i radosnie i jawnie banan sam wchodzi na buźke o poranku:D

i ruszyłyśmy się ostatnio z domu żeby poraz kolejny się pogubić troszeczkę:) bo tak jakos zdarza się, że trafiamy nie w tą uliczke bo byśmy chciały;0
no i wczoraj Marta zabrała mnie i Polly na Trianę - dzielnicę artystyczna Sevilli:)po drugiej stronie rzeki Guadalkiwir (wiem jak napisać ale ni huhu tego nie da sie wypowiedzieć:)dużo galerii małych, produkcje kafelek/kafelkow, same zaułki, ślepe uliczki, wiszące kwiaty i kolorowe doniczki:)jednym słowem cudnie się tam zagubić w męskim towarzystwie;0 No ale ze byłysmy 3 dziewoje to sobie na kawę poszłysmy i z tym tutaj niemały problem!!!piwo owszem i tapas na każdym kroku, ale za kawa to sie trzeba nachodzić:)

niedziela, 7 marca 2010

jak tu się nie pogubić w Sevilli:)

Polly opuszcza nas juz niedlugo i tutaj tworzy i lata z aparatem i cyka i pstryka!!!i tak powstał filmik o poszukiwaniu mojego hostelu:)



nota bene znajduje się on w centrum:)
pozdroooooo
no

 
design by suckmylolly.com